Anime i Manga



Join the forum, it's quick and easy

Anime i Manga

Anime i Manga

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jesteś wielbicielem mangi i anime? Przyłącz się do nas!


3 posters

    King of Bandit Jing - recenzja

    Ludek
    Ludek
    Wszechwiedzący
    Wszechwiedzący


    Liczba postów : 462
    Join date : 02/01/2009
    Age : 33
    Skąd : Ostrów Wielkopolski

    King of Bandit Jing - recenzja Empty King of Bandit Jing - recenzja

    Pisanie by Ludek Pią Cze 26, 2009 1:06 pm

    Skoro Elys wezwała, tak jak zapowiadałem - przeklejka z DOIa z drobnymi modyfikacjami
    ===

    King of Bandit Jing (王ドロボウJING - Ō Dorobou JING)

    Aby nikt nie zarzucał nam, że na warsztat bierzemy tylko znane i lubiane anime (oraz, że po niektórych strasznie jeździmy vide Code Geass) postanowiłem zająć się dosyć mało znanym tworem. Kierując się zasadą "jak nie masz co oglądać, to oglądaj to w czym występuje twój ulubiony seiyuu" odszukałem ten, dosyć oklepanie brzmiący tytuł (pierwsze skojarzenia z jakimś Janosikiem czy innym Robin Hoodem). Nastał pierwszy problem. Skąd to wziąć? "Król Bandytów" jest naprawdę trudno dostępny. Po przeszukaniu kilkunastu stron w Googlach nareszcie odnalazłem klikalne linki na.... jakimś bliżej mi nieznanym arabskim (chyba) forum... Gdyby nie Google Translator pewnie dziś nie czytałbyś tego tekstu drogi czytelniku. Ofc nic nie może być doskonałe - to co znalazłem było pozbawione openingów i endingów. To akurat da się przeboleć... (mimo iż opening jest świetny)

    Król Bandytów to legendarny złodziej. Ludzie powiadają, że może on ukraść nawet gwiazdy z nocnego nieba. Jest nim właśnie Jing - tytułowy bohater naszego anime. Niby zwykły nastolatek, aczkolwiek jego zdolności nie powstydziłby się nawet sam Arsene Lupin. Towarzyszy mu Kir - gadająca a zarazem zboczona ptaszyna (albatros dokładnie... ciekawe czy jego pociąg do kobiet spowodowała niejaka Beata?) poszukująca bogactw i haremu pięknych dziewczyn. Nietypowy duet przemierza świat starając się kraść niezwykle rzadkie skarby. Jest jeszcze Postino - kurier zawsze służący dobrą radą (notabene potrafiący dojechać do każdego miejsca na Ziemi, nawet jeśli jest ono uważane za legendę). To generalnie wszyscy bohaterowie stale pojawiający się w fabule.

    Pewnie zastanawiacie się czemu jest tak mało postaci głównych (dwie pierwszo- i jedna drugoplanowa). Otóż King of Bandit Jing to zaledwie trzynastoodcinkowa seria. Każdy odcinek przedstawia historię wyprawy po inny artefakt (zdarzają się mini-ciągi fabularne po 2-3 odcinki. Choć w sumie wszystkich przygód jest 8 ). Anime jest na swój sposób schematyczne. Za każdym razem mistyczny item znajdujący się w dziwnym mieście / miejscu. Co "obszar" nasza złota dwójka napotyka dziewczynę, w której Kir się zakochuje (panienki zostały nazwane przez twórców jako "JING girls" (ewidentne nawiązanie do Jamesa Bonda)). I tak zawsze. Oczywiście nie znaczy to, iż anime jest monotonne. Wręcz przeciwnie! Cały świat utrzymany jest w dosyć charakterystycznym stylu. Miejsca są naprawdę dziwne, postacie (mimo że epizodyczne) wyraziste, atmosfera towarzysząca serii jest psychodeliczna. Jing pod tym względem trochę mi przypomina Furi Kuri (no dobra.... brak malucha). Pełno jest nawiązań "alkoholowych": zamiast epizodów mamy "kielichy" (ewentualne tłumaczenie "strzały" lub "kolejki" - ang "shot"), dziewczyny noszą imiona po drinkach i alkoholach, wspólny uberkoksiasty atak głównych bohaterów także nosi nazwę po drinku ("Kir Royale" - pił ktoś?), alkohol pojawia się praktycznie w każdym mieście. Anime samo w sobie jest skrajne. Niby jest psychodeliczne i dziwne, aczkolwiek można się dopatrzeć poważnych rzeczy takich jak przemijanie, humanitarność, odbiór uczuć - każda historia zakończona jest jakimś uniwersalnym morałem. Jing mimo swojej infantylnej kreski nie jest skierowany do młodzieży, którą kręci Naruto (w domyśle 11-13 latkowie), nie jest to także seria prosta - by ją w pełni zrozumieć (nawiązania, aluzje itp) trzeba obejrzeć całość minimum dwa razy (dla mnie dopiero za tym drugim podejściem całość przestała być dziecinna). Notabene największym było stworzenie (w mojej skromnej opinii) najsłodszych żyjątek w historii anime - małych włochatych kulek zwanych "Por Vora", które ludzie (ze względu na ich nietypowe właściwości) wykorzystują jako bomby i wysadzają biedactwa żywcem w powietrze. Warto także wspomnieć, że to jeden z nielicznych Szonenów, w którym główny bohater nie dysponuje jakąś ubermocą (nie licząc radioaktywnego wymiotu Kira, ale to nie jego umiejętność)

    Koniec z settingiem. Czas na muzykę~ Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, gdzie cały soundtrack (łącznie z openingiem i endingiem) został wykonany przez jeden zespół (ciekawe, czyżby twórcy przepili cały budżet i starczyło tylko na jednego wykonawcę?). Ba mało tego.... ów zespół - Scudelia Electro (kolejny bliżej nieznany, czemu Jing musi być taką wielką enigmą). Wykonał wszystkie utwory dos-ko-na-le - jest to jedyna płyta, która podobała mi się w 100% (choć ze znalezieniem jej i tak trzeba było się namęczyć tak samo jak przy poszukiwaniach anime). "Pieśni" utrzymane są w różnych nastrojach, mimo to podpadają pod jedną konwencję - psychodelię. Słuchając ścieżek (zwłaszcza openingu) można odpłynąć, jakoby doszukać się buddystyczniej nirwany......

    Ostatnim elementem oprawy dźwiękowej są seiyuu. Jako, iż mamy tylko trzech bohaterów postaram się napisać trochę o głosie każdego z nich. Naszego głównego bohatera, jak to zwykle bywa w tego typu produkcjach ma głos podłożony przez kobietę, Mitsuki Saigę. Zapamiętajcie jedno - to nie jest głos EDWARDA ELRICA ani HITSUGAYI (choć brzmi podobnie - to Rossiu z Laganna). Kir mówi wokalem najwspanialszego ze wszystkich aktorów dubbingowych (to swego rodzaju synonim Razz) wszech czasów - Ryuseia Nakao (Freeza z DB / Mayuri z Bleach), który poprzez pracę swoich szlachetnych strun głosowych zachęcił mnie do zainteresowania się tym tytułem (patrz pierwszy akapit). Sztym Postina jest stoicki i enigmatyczny, jak przystało na jego seiyuu (Shinichiro Miki - Urahara (Bleach)).

    Byłbym zapomniał. Oprócz serii podstawowej wydano jeszcze trzyodcinkowe OVA - "King of Bandit Jing in Seventh Heaven". Imo najbardziej odjechaną historię w serii (oj no nie będę spoilować).

    Oceny nadszedł czas. Nie będę owijał w bawełnę. King of Bandit Jing to twór strasznie nietypowy. Niespotykany na rynku. Wyśmienite aczkolwiek niedostępne dla ogółu - tak skomentował bym to anime. Ocena jaką mu przyznaje to 9/10 Wink
    Katayanagi
    Katayanagi
    Ekspert
    Ekspert


    Liczba postów : 253
    Join date : 30/12/2008
    Age : 30

    King of Bandit Jing - recenzja Empty Re: King of Bandit Jing - recenzja

    Pisanie by Katayanagi Pią Cze 26, 2009 7:19 pm

    Ja to widziałam xD Zaczęcam do oglądania, tych którzy tego nie widzieli ;]
    Eris
    Eris
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 56
    Join date : 26/05/2009
    Age : 31
    Skąd : Plska

    King of Bandit Jing - recenzja Empty Re: King of Bandit Jing - recenzja

    Pisanie by Eris Pią Cze 26, 2009 9:31 pm

    Ja też!!!
    Katayanagi
    Katayanagi
    Ekspert
    Ekspert


    Liczba postów : 253
    Join date : 30/12/2008
    Age : 30

    King of Bandit Jing - recenzja Empty Re: King of Bandit Jing - recenzja

    Pisanie by Katayanagi Pią Cze 26, 2009 11:35 pm

    heh xD

    Sponsored content


    King of Bandit Jing - recenzja Empty Re: King of Bandit Jing - recenzja

    Pisanie by Sponsored content

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Nie Paź 27, 2024 12:27 am