Anime i Manga



Join the forum, it's quick and easy

Anime i Manga

Anime i Manga

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jesteś wielbicielem mangi i anime? Przyłącz się do nas!


5 posters

    "Krwawa Noc"

    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Nie Lut 01, 2009 8:48 pm

    No xD To życzę miłego czytania, bo trochę tego jest. Ponadto jest tam trochę literówek z tego co wiem, więc przepraszam za nie.
    Notabene to jest tylko pierwszy rozdział. Pozostałe będe wklejać później o.O

    Krwawa Noc

    1. Czerwone wino.
    Księżyc w pełni bezwstydnie widniał na bezchmurnym niebie, lecz mimo to w mieście było ciemno. Za kwadrans miała wybić północ. Park między ulicami Klonową i Mostową był duży. Gęsto siały się strzeliste drzewa. Teren był pagórkowy. W samym sercu tego mrocznego nocą parku miejskiego miało swe lokum wzgórze. Jego zbocza były pokryte wysokimi drzewami i krzewami. Na sam szczyt prowadziły dwie drogi. Mimo, że wzgórze nie było wysokie to drzewa na jego zboczu odbierały wszelkim obserwatorom widoczność. Droga na owe wzniesienie nie była dłuższa, niż kilka minut wolnym chodem.
    Średniego wzrostu brunetka siedziała w parku na ławce. To była Ireath i nie, nie wybrała się nie wieczorny spacer. Nie byłoby jej tutaj gdyby jej współlokatorka nie zmieniła zamków w drzwiach. To było posunięcie, które jej rówieśniczka uzna za dobry pretekst do wyprowadzki. Ireath była zła. Jak Elys mogła jej to zrobić? Dobrze, że poszkodowana posiadała kilku dobrych znajomych, którzy bez słowa przygarnęliby ją pod swój dach. Jednak pech chciał, że to stało się właśnie dzisiaj, i to właśnie dzisiaj tylko Mark mógł ją przenocować. Nie była z tego faktu zadowolona. Był to mężczyzna wysoki, chudy i brzydki, w dodatku widząc Ireath myślał tylko o tym, by ją przelecieć. Ale ona wierzyła, że Mark umie nad sobą panować i jakoś przetrwają tą noc bez zbliżeń.
    Park nocą wyglądał nieco przerażająco. Drzewa poruszane wiatrem spiskowały cicho, a schowana gdzieś sowa, pohukiwała donośnie. Letnie wieczory były dość ciepłe, lecz podglądający przez liście księżyc, straszący swą poświatą, powodował dreszcz. Nagle dało się usłyszeć ciche szelesty dobiegające z pobliskich krzaków.
    -Jest tam ktoś?- Zapytała cichym, lecz pewnym głosem. Na dźwięk jej głosu coś poruszyło się bardziej, a następnie jakby zamarło w bezruchu. Chwilę potem jakaś postać położyła dziewczynie rękę na ramieniu. Ta podskoczyła ze strachu. Już chciała krzyczeć, ale powstrzymała się widząc sprawcę:
    -Cześć, piękna. Wybacz, że musiałaś tak długo czekać. Pogubiłem drogę- mruknął Mark uśmiechając się przepraszająco. Nie był on piękny, ale jego dbałość o higienę i optymistyczne podejście do życia sprawiało, że nie dało się go nie lubić.
    -Mark! Myślałam, że nadejdziesz z tamtej strony- stwierdziła zdziwiona Ireath, wskazując palcem przeciwny kierunek.
    -Przecież mówiłem, że pogubiłem drogę- uśmiechnął się ukazując swe białe zęby, które w świetle księżyca wyglądały jak wampirze. Mark pokierował Ireath w stronę samochodu, po drodze rozpoczynając monolog na temat, którymi ulicami nie przejechał i jakich kłopotów po drodze nie napotkał.
    ***
    -Jak to zmieniła zamki?- Zapytał zdziwiony. Nie mógł się powstrzymać, aby na moment nie oderwać wzroku od drogi i spojrzeć jej w oczy. Jazda samochodem zapowiadała się dostatecznie długa i spokojna. Mark mieszkał na obrzeżach miasta, przy lesie. Na ulicach było pusto, jedynie raz po raz mijali samochód ciężarowy lub zwykłą osobówkę.
    -Po prostu. Nie wiesz, jakie to uczucie, kiedy wkładasz do zamka klucz, a ten nie działa i wiesz, że nie masz innego- mruknęła i skierowała spojrzenie za okno, na mijane drzewa i puste chodniki.
    -No właśnie nie wiem. Ireath, moja droga, ja mieszkam sam. Zapomniałaś? –Zapytał, nerwowo zaciskając pięści na kierownicy. Powoli zaczynała niepokoić go myśl, że ma już prawie trzydzieści lat, własny dom i niezłe zarobki, a brakuje mu po prostu żony z gromadką rozrabiających dzieci.
    -Uch! No tak, zapomniałam- puknęła się w czoło teatralnie.
    Mężczyzna już po prostu się nie odzywał. Ireath bardzo go pociągała, ale nie mógł tak po prostu jej powiedzieć, że chciałby, aby z nim zamieszkała. Jej nastawienie do niego było bardziej bojowe niż przyjazne. Miał skrytą, lecz szczerą nadzieję, że po tej nocy coś się zmieni. Tak długo czekał na okazję, by wyznać jej, co do niej żywi (mimo, że ona doskonale wiedziała), aż w końcu trafia się, że mają sami spędzić noc w wielkim domu. Domu, który na dodatek jest jego mieszkaniem.
    Ireath momentami nienawidziła Marka, ale starała się nie wykrzyczeć mu tego w twarz. Nie miała w zamiarze brutalnie go wykorzystać, jednakże głupio było skromnie odmawiać, gdy mężczyzna nalegał i tak często proponował swą bezinteresowną pomoc. Bynajmniej jak dotąd bezinteresowną. Nawet jeśli Ireath wiedziała, że kiedyś Mark po prostu wystawi jej rachunek, to i tak będzie to dla niej szok. Trudno było jej to sobie wyobrazić. „A może w zamian posprzątałabyś mi dom?” –To byłoby, co najmniej dziwne.
    -Mam nadzieję, że jesteś głodna i lubisz warzywa- przerwał tą błogą ciszę.
    Że jak?! Zrobiła wdech, po czym wydech. No tak, jego dom, jego reguły, jego żarcie. Gorzej jak koleś dopisze ‘jego potrzeby, jego łoże’. Wówczas Ireath będzie mogła poczuć się jak najbardziej zagrożona.
    -Nie jestem głodna, Ciel cały dzień faszerował mnie drożdżówkami- pokręciła głowa przypominając sobie tą udrękę.
    Mark znów spochmurniał. Nie weseliło go to, że kobieta schodziła na temat innych mężczyzn. Wydawało mu się, że jeśli kobieta robi tak w wolnej konwersacji we dwoje, to znaczy, że w takowej konfiguracji Mark w oczach Ireath jest po prostu mało atrakcyjny. Mimo to, nie porzucał myśli, że noc czymś zaowocuje.
    -Rozumiem. To może skusisz się na lampkę czerwonego wina?- Spytał i uśmiechnął się zachęcająco. W duszy prosił, aby jego słodki uśmieszek coś wskórał. Nawet jeśli żył ze świadomością, że Ireath była trudna do zdobycia. Patrząc najobiektywniej jak się tylko dało.
    -Nie chcę niweczyć twoich planów, Mark, ale może najpierw dojedźmy?
    Kierowca tylko kiwnął głową i skupił się na drodze. A przynajmniej próbował.
    ***
    Ireath przetarła ręką zaparowane lustro. W całej łazience unosiła się para po gorącym prysznicu. Co, jak co ale Mark był nadziany jak ptasie mleczko lekką pianką. Ten fakt pozwalał mu urządzić to pomieszczenie tak jak chciał. Ireath lubiła łazienkę. Była duża, skromnie urządzona, lecz z wyczuciem. Mała, brązowa szafka z ręcznikami stała pod ścianą, w rogu lokował się pokaźny prysznic, dalej jakby ścianka oddzielająca wielką wannę. Naprzeciwko była marmurowa umywalka z lustrem i żarówkami, a obok mieścił się „tron”.
    Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi. Kobieta mogła się tego spodziewać, długo spokojem i ciszą nie mogła się nacieszyć.
    -Odnalazłaś się, czy też potrzebujesz pomocy? –Zza ściany dobiegło pytanie, skierowane do niej.
    -Jasne, że się odnalazłam! Już od urodzenia wiem, gdzie, co mam- prychnęła, szczelniej owijając się białym ręcznikiem, który służył jej teraz za skąpą sukieneczkę.
    -Ireath, przecież wiesz, że nie o to mi chodzi- jego głos przypominał dźwięk małego dziecka, które niesłusznie oskarżają za zabranie koleżance cukierka.
    -Tak? To o co?
    -Od ostatniej twojej wizyty w mojej osobistej łazience, minęło trochę czasu i jak pewnie zauważyłaś, zamiast trzech szafek mam jedną. Chciałem się upewnić, że znalazłaś ręcznik– mruknął.
    To było niepotrzebne. Wiadomo, że jeśli zamiast trzech jest jedna, to bez wątpienia w tej jednej spoczywają ręczniki. Oczywiście głupio było się przyznać, że oprócz tej jednej szafki Ireath przewertowała całą resztę łazienkowych zakamarków.
    -Nie martw się, nie dość, że znalazłam ręcznik to jeszcze uzupełniłam ci papier toaletowy- powiedziała triumfalnie. Dało się tylko słyszeć cichy chichot i oddalające się kroki. Mark pewnie poszedł uzupełnić zapas czerwonego wina, którego, nie daj Boże, mogło braknąć, a podczas takiej ewentualności Ireath mogła wkroczyć do akcji i zrewidować wszystkie jego szafki, by tylko znaleźć trunek.
    Ireath po uprzednim, dokładnym wytarciu wilgotnego ciała, ubrała się, a wyszperawszy suszarkę do włosów, przystąpiła do jej użycia. Czy to nie jest dziwne? Mężczyzna, który mieszka sam, ma w domu suszarkę do włosów, a przecież na swojej głowie ma jedynie nieliczną kępkę kłaczków. Po wysuszeniu reszty swojego cielesnego jestestwa, udała się na przechadzkę po domu, by znaleźć Marka i poprosić go, o możliwość spania do południa, w końcu nazajutrz sobota.
    Miała nadzieję, że znajdzie tego typka w kuchni, podjadającego z jego własnej lodówki. Jednak osobnik był w salonie. Siedział sobie najwygodniej na kanapie i zadowolony ze swojej roboty (naszykowania dwóch kieliszków i wina), obmyślał plan ‘przypadkowego’ zaciągnięcia ‘koleżanki’ do sypialni. Kobieta przystanęła w progu i przemierzyła wzrokiem pokój. No tak, zapomniała, że obiecała mu, wypić z nim lampkę wina. Chwila, moment! Obiecała? Nie, ona nie dała mu odpowiedzi. Jednak czy można było zabrać „dziecku cukierka”? Tak brutalnie obnażyć go z marzeń? Szczerze mówiąc, Ireath zawsze chciała to zrobić. Musiała się jednak powstrzymać, nie była u siebie, a co ważniejsze, nie czuła się tu bezpieczna, by posunąć się do takiego bezczelnego zachowania. Postanowiła, więc wypić z nim nie więcej jak jedną lampkę wina. Nie mogła dopuścić do tego, by alkohol rozluźnił atmosferę. Była spokojna, gdy to ona pakowała ludzi zakłopotanie, nie oni ją.
    -Widzę, że jednak nie mam wyboru- skomentowała z niechcianą i chwilową chrypką w głosie.
    -Ależ nie. Nie chcę Cię zmuszać, jeśli jesteś zmęczona- zrozumiem. –Odrzekł zadziwiająco wyrozumiałym tonem. Chociaż nie chciał tego tak rozgrywać, wydawało mu się to psychologicznym podejściem. Chciał poruszyć jej zatwardziałe serduszko, przecież tak mu zależy, przecież tak bardzo chciał i się starał. Przygotował te cholerne kieliszki, do licha! Ona nie mogła tak po prostu odmówić, powiedzieć, że woli spać, przykryć się oddzielną pierzynką i natychmiastowo zasnąć. Ona po prostu nie mogła. W Marku zaistniała niebezpieczna myśl, której w bardzo małej części się bał: on byłby w stanie ją zgwałcić, byleby tylko ją przelecieć.
    Ludek
    Ludek
    Wszechwiedzący
    Wszechwiedzący


    Liczba postów : 462
    Join date : 02/01/2009
    Age : 33
    Skąd : Ostrów Wielkopolski

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Ludek Nie Lut 01, 2009 8:55 pm

    Całkiem ciekawe.... taki thrillerowaty klimat. Jedyne do czego można się przyczepić to "pagórkowy" teren. Winno być raczej "pagórkowaty"
    Mitsu
    Mitsu
    Wszechwiedzący
    Wszechwiedzący


    Liczba postów : 300
    Join date : 29/12/2008
    Age : 32

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mitsu Nie Lut 01, 2009 9:38 pm

    A ty jak zawsze sie szczegółow czepiasz!!!!! Ja tam sie nie czepiam!!!! A opowiadanie jest boskie!!! A iwcie ze to bedzie kiedys ksiazka wydana i Miku bedzie sławną pisarka!!! ^^ Normalnie Dumna jestem!!! ^^ BO MIK BOSKO PISZE ALE JA TO BEZ TALECIE!!!! Kocham to opowiadanie:D
    Ireath
    Ireath
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 123
    Join date : 29/12/2008

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Ireath Pon Lut 02, 2009 5:10 pm

    Czuję się dumna...sama wytykałam wszystko czego się dopatrzyłam! XD Wiesz co o tym sądzę, nium, nium xP Mitsu, skoro twierdzisz, że to Ludek się czepia, to ciekawe co byś powiedziała widząc mój "komentarz" pod opowiadaniem Mikuko ]:->
    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Pon Lut 02, 2009 7:36 pm

    dokładnie xD Ale m.in za to Ci dziękuję kochana Ire ;**
    Mitsu
    Mitsu
    Wszechwiedzący
    Wszechwiedzący


    Liczba postów : 300
    Join date : 29/12/2008
    Age : 32

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mitsu Pon Lut 02, 2009 9:39 pm

    Oj to powinnas zobaczyc jak mi Miku wytyka błędy na moich opowiadaniach!!! ^^
    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Wto Lut 03, 2009 12:59 pm

    Wybacz Mitsu, jeśli Cię kiedyś uraziłam ^^' Ale mam to po Ireath xD
    Błędów nie cierpię u siebie i poprawiam je też Tobie, jeśli masz z tym kłopot ^^
    Mitsu
    Mitsu
    Wszechwiedzący
    Wszechwiedzący


    Liczba postów : 300
    Join date : 29/12/2008
    Age : 32

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mitsu Pią Lut 06, 2009 8:21 pm

    Nie no co ty to tylko tak powiedziałam!!! ^^' A to że mi błędy poprawiasz to ja sie ciesze bo nigdy z ortografii i interpunkcji dobra nie byłam!! ^^" Mam nadzieje ze cie nie uraziłam Miku Sad
    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Pią Lut 06, 2009 11:22 pm

    Jak super, że nikt nikogo nie uraził XD <tulimyyy xP >
    Nyappy
    Nyappy
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 08/01/2009
    Age : 31
    Skąd : Ostrów Wielkopolski

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Nyappy Sob Lut 14, 2009 11:31 pm

    A kiedy jakiś ciąg dalszy? ^^
    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Nie Lut 15, 2009 7:23 pm

    muszę się zastanowić xD
    Mikuko
    Mikuko
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 130
    Join date : 29/12/2008
    Age : 31

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Mikuko Pon Mar 23, 2009 8:04 pm


    2.Siedemnaście sekund.
    Ireath spojrzała na niego. Ewidentnie jej nie słuchał.
    -To jak? Pijemy? –Jego uśmiech siał dziwne przerażenie. Czy ten facet był naprawdę głuchy, czy też ktoś mu za to płacił? Przez dobre siedemnaście sekund tłumaczeń i całkiem dobrej wymówki on jej nie słuchał. „Ta zniewaga krwi wymaga!” -pomyślała. Usiadła naprzeciw niego w wielkim fotelu i patrząc na niego uważnie zaczęła tłumaczyć raz jeszcze.
    -Owszem, wypiję z tobą jedną lampkę wina dla zdrowotności. Resztę będziesz zmuszony pić w samotności. Jestem naprawdę zmęczona –skończyła mozolny wywód. Co prawda skrócony i bardzo uproszczony, biorąc pod uwagę wersje poprzedniego tłumaczenia, ale przynajmniej podała przyczynę. Mężczyzna widocznie nie tego się spodziewał. Miał jednak nadzieję, że chociaż to podbuduje drogę do łóżka.
    -Zawsze lepszy jeden, niż wcale- uśmiechnął się szczerze, co wywołało u Ireath dreszcze. Nalał wina do stylowych kieliszków na wysokich nóżkach.
    Ze strony kobiety, czy czuła się w potrzasku czy też nie, nie wypadało za jednym łykiem wypić całej zawartości kieliszka. Postanowiła, więc zachować się najnaturalniej jak tylko potrafi i nie zapominać o swoim, nieco wrednym, charakterze, bo przecież, nic się nie stało i nie było, co się denerwować.
    -Tak więc na zdrowie –Mark uniósł nieco kieliszek, zrobił kilka okrężnych ruchów nadgarstkiem, poczym zanurzył usta w czerwonej cieczy przymykając lekko powieki. Ireath zrobiła podobnie, jednakże pomiędzy mieszaniem a piciem, niezauważalnie powąchała wino podejrzliwie. Na szczęście nie widział tego Mark, a i kobieta, na jeszcze większe szczęście, nie wyczuła w cieczy nic, co mogło jej zagrozić.
    -Na zdrowie- mruknęła na chwilę przed tym, jak już się napiła.
    -Wiesz, Ireath, nie chciałbym być nachalny, ale może przespałabyś się razem ze mną? Słyszałem, że w okolicy grasuje jakiś seryjny morderca- powiedział z nikłym przejęciem.
    Jaka z niego szczwana bestia. Faktycznie w okolicach pałętał się jakiś człowiek pozbawiony uczuć, który już kilka razy zamordował, lub zgwałcił, a następnie zamordował, ale to nie był dobry pretekst, aby na czas snu ułożyć swoje chude ciało koło kobiety. Nawet, jeśli jakiś idiota biegał sobie po lesie z nożami w ręku jak rusałka nad potoczkiem, to nie byłby na tyle głupi, aby zakradać się przez dwuipółmetrowy płot, pokonać wściekłe dobermany i przełamać mocne rolety w oknach tylko po to, by jego cenne klejnoty zostały skopane przez (wówczas) wredną egoistkę.
    -Nie widzę takiej potrzeby –odparła nikle zaskoczona. Wlepiła w niego oczy w beznamiętnym spojrzeniu.
    -Wiesz… Boję się o ciebie. Nie chciałbym, aby coś ci się stało, tym bardziej u mnie w domu –powiedział i spojrzał na nią z czułością.
    -Mark, ale naprawdę. Nie trzeba, umiem sobie poradzić nawet będąc u ciebie w domu- uśmiechnęła się lekko, jakby zapewniając, że potrafiłaby pokonać gospodarza tego domu. Nawet, gdyby zaatakował ją on z nożami, razem z wściekłymi chomikami.
    -Jednak czułbym się pewniej, wiedząc, że nie jesteś w kawałeczkach, dychasz i jesteś w stanie jeszcze normalnie funkcjonować- po tychże słowach odłożył kieliszek, jeszcze z resztkami zawartości, na stół. Ireath chyba nie miała innego wyboru, jak po prostu się zgodzić na to, aby spać w jego obecności. Ostatecznie był on tylko napalonym kolegom i nikim więcej. Ale dlaczego ta myśl jej nie pokrzepiała?
    -No dobrze. W końcu to twój dom- westchnęła i postawiła pusta lampkę na stoliku koło fotela mając w ten sposób pewność, że mimo jej postanowienia mężczyzna nie doleje jej następnej porcji cieczy.
    -Wybacz, ale to dla twojego dobra.
    -Mam nadzieję, że się nie mylisz.
    -Świetnie. W takim razie ja idę się myć. Ty, jeśli chcesz możesz tu zostać albo, jeśli jesteś już dostatecznie znużona, iść do mojej sypialni- po tych słowach, Mark udał się do łazienki. Ireath odprowadziła go wzrokiem.
    To było złe. Ta cała decyzja, ten dzień, ta noc, która dopiero się porządnie zaczynała. Choć zawsze była sama, to nawet nie mając partnera wiedziała, że czym dłużej się z nimi przebywa, tym bardziej dostają do głowy. Wstała z fotela i na oślep ruszyła na poszukiwanie jego sypialni. Jakaś część jej umysłu była potwornie ciekawa wyglądu tegoż pokoju, inna natomiast podpowiadała ucieczkę w przeciwną stronę. Nawet w ramiona najgorszego mordercy. Postanowiła zostać.
    Jej wycieczka po wielkim mieszkaniu wreszcie skończyła się w sypialni Marka. Pomieszczenie średnio duże, w ciemnozielonym kolorze. Wielkie okna, od samego sufitu po podłogę i drzwi na kolosalny taras. Naprzeciwko drzwi prowadzących na zewnątrz znajdowała się wielka szafa na całą ścianę. Pod ściana, między drzwiami na taras, a szafą stało wielkie dwuosobowe łóżko. Naprzeciwko łóżka były drzwi na korytarz. Podłoga z ciemnych paneli. Sufit w jakieś niespotykane białe rysunki na czarnym tle. Ireath trochę zamurowało, ale pozytywnie. Weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Pozwoliła sobie na nieco bezczelne przeszukanie szafy. Dzięki Bogu znalazła w niej jakąś wielką koszulkę Marka, którą przyodziała jako piżamę (zostawiając na sobie bieliznę). Swoją odzież ustawiła w stosik pod ścianą, a sama położyła się na brzegu łóżka ze strony drzwi na taras- zawsze bliżej na dwór przy ewentualnej ucieczce.
    Przymknęła powieki i wciągnęła powietrze do płuc. Czuła zapach świeżej pościeli, w powietrzu w ogóle unosił się zapach świeżości. Koleś chyba naprawdę miał fioła na punkcie higieny. Wywietrzona sypialnia i zero kurzu nawet za łóżkiem.
    Ireath zamknęła oczy. Chciała jak najszybciej się obudzić, cała i zdrowa, rano, a najlepiej by było jakby się obudziła w swoim zarwanym łóżku, w swoim własnym mieszkanku.
    Czuła już sen, powoli obejmuje jej bezbronny umysł. Niestety, upragniony spoczynek nie trwał długo. Otworzyła oczy natychmiast, gdy poczuła czyjąś zimna rękę na swojej szyi.. Zachowała stoicki spokój aż do czasu, kiedy perwersyjny oprawca począł robić malinkę na jej szyi. Ireath tak się wydarła, że aż spadła z łóżka (spała dosłownie na krawędzi).
    -Psychopatyczny zwyrodnialec! –Krzyknęła drapiąc się po szyi w miejscu malinki. Niechcianym agresorem był w tym wypadku, nieznany facet. Siedział na łóżku w nieco dziwnej pozie na dodatek w samych gaciach.
    Ireath podsunąwszy się pod ścianę ciągle mruczała pod nosem ciężkie przekleństwa w kierunku mężczyzny, a między narzekaniem na sytuację uspokajała się w duchu „Będzie dobrze… Będzie dobrze…”.
    -Muszę przyznać, że nieźle wyglądasz w za dużej koszulince tego idioty –nieznajomy pozwolił sobie zacząć luźną konwersację. Lecz czy taka miała szansę zaistnieć? Ireath czułaby się lepiej, gdyby to właśnie ten idiota dobierał się do niej, zawsze mogłaby go zbyć dotkliwym uderzeniem w twarz. Wiedziała, że nawet, jeśli ładnie poprosi kolesia o dane osobowe, to ten nie pokaże jej dowodu, nie poda adresu i numeru telefonu, mimo to postanowiła spytać.
    -Kim jesteś? Pokaż dowód, adres i obecny numer telefonu stacjonarnego –mruknęła cicho, choć poważnie i całkiem pewnie. Podciągnęła pod siebie nogi i zakryła je koszulką o rozmiarze XL, którą miała na sobie. Mężczyzna zaśmiał się widocznie rozbawiony:
    -Który dowód i który adres chcesz znać? Notabene stacjonarnego nie mam.
    -Prawdziwy dowód, a jaki niby –prychnęła tym samym, ściszonym głosem. Mając typka cały czas na oku, zaczęła powoli naciągać spodnie na swoje kształtne nogi, gdyż chłód letniej nocy wiał przez niedomknięte drzwi na taras wprost na jej uda.
    Mężczyzna dopiero po dłuższej chwili postanowił odpowiedzieć, na zadane mu pytanie.
    -Ireath, naprawdę mnie nie poznajesz? –Zapytał, co było dość zadziwiające. Kobieta trzymając spodnie na wysokości kolan przyjrzała się mężczyźnie. Było za ciemno, aby mogła zidentyfikować jego tożsamość. Jedyne, co widziała w tych egipskich ciemnościach były jego oczy. Połyskiwały znajomym blaskiem. Była pewna, że gdzieś je widziała, a co gorsze, znała je bardzo dobrze! Zbyt dobrze. Na łóżku siedział Ciel. Była tego pewna. Kolejny amant amator, z ta różnicą, że w porównaniu do Marka ten mężczyzna był zabójczo przystojny. Średnio krótkie, czarne włosy spoczywały teraz w artystycznym nieładzie panującym na jego głowie. Głęboko brązowe oczy i łagodne aczkolwiek zdecydowane rysy twarzy.
    -Ciel… -Mruknęła bardzo cicho, gdyż z trudem wydobyła z siebie głos.
    -Ireath, co Ty tu robisz głupia?! Nie wiesz, że ten idiota jest mordercą? –Jego ton głosu zmienił się.
    -Ciel, Co Ty bredzisz?! To nie on pojawia się nagle w obcym domu, w obcym łóżku.
    -Ale to nie w moim łóżku leży kobieta doprowadzająca zmysły do granic wytrzymałości! Ja cię tu nie trzymam, tylko ten imbecyl.
    Ireath wstała i podciągnęła spodnie do końca. Pozbyła się wielkiej koszulki i włożyła swoją, obcisłą, czarną, w której o wiele lepiej się czuła. Nie przejęła się faktem, że pomiędzy posiadaniem jednej, a drugiej koszuli, miała na sobie tylko czarny stanik. Tak samo nie przejęła się reakcją Ciela, który z trudem usiedział na łóżku. Powstrzymał się od wszelakich złych zamiarów.
    -W ogóle, gdzie on jest?- Spytała i ruszyła ku drzwiom na korytarz. Jednak nie zdążyła nawet do nich dojść, gdyż Ciel w zadziwiająco szybkim tempie zszedł z łóżka i zagrodził jej drogę.
    -Naprawdę chcesz go zobaczyć? –Zapytał tylko, a widząc zdecydowaną minę Ireath, puścił ją przodem i nawet otworzył jej drzwi, niczym prawdziwy dżentelmen.
    Kobieta udała się na poszukiwanie. Jakieś przeczucie kazało jej się bać i mówiło, że nie ma sensu Marka wołać, bo sam nie przyjdzie. Miała rację. Znalazła go w kuchni. Chudy facet został brutalnie zadźgany nożem kuchennym. Krople krwi były wszędzie, nawet na okapie były ślady. Najwięcej jednak krwi znajdowało się na podłodze. Ciało Marka leżało bezwładnie na posadzce. Jego brzuch został szkaradnie pocięty. Na szczęście wnętrzności świeżego trupa nie wylazły na zewnątrz. Oczy nieboszczyka były otwarte i wbite w sufit. Ich rozdzierający ciszę krzyk błagał o zemstę.
    Ireath poczuła się koszmarnie. Zakręciło się jej w głowie. Zemdlała.
    Ireath
    Ireath
    Animemaniak
    Animemaniak


    Liczba postów : 123
    Join date : 29/12/2008

    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Ireath Pon Mar 23, 2009 9:49 pm

    Kocham opowiadania, które poprawiałam! xD

    Sponsored content


    "Krwawa Noc" Empty Re: "Krwawa Noc"

    Pisanie by Sponsored content


      Obecny czas to Nie Paź 27, 2024 12:28 am